Orgazm u kobiety

Słomiany ogień i rozżarzony węgiel

ok1Dla mężczyzny akt rozgrywa się w określonym czasie. Jego fizyczne pożądanie szybko narasta i równie szybko zostaje zaspokojone. Nie potrzebuje on długiego przygotowania. We względnie krótkim czasie osiąga kulminację i zaraz potem może zająć się innymi sprawami. Jak strzała zmierza prosto do celu. Krzywa jego przyjemności idzie ostro w górę, a kiedy osiągnie szczyt, prawie natychmiast spada do zera.

U kobiety sprawa przedstawia się odmiennie. Jej potrzeba znacznie więcej czasu. Krzywa jej przyjemności idzie w górę łagodnie i stopniowo. Kulminacji doświadcza nie jakby z jednego punktu, ale raczej jakby z wyżyny. Z tej wyżyny schodzi powoli i niechętnie. (…)

Przeżycia mężczyzny podobne są do ognia z zeschłych liści, który nagle bucha płomieniem i potem równie szybko gaśnie. Przeżycia kobiety natomiast porównać można do płonącego węgla. Jej mąż musi rozniecić ten ogień cierpliwie, z miłością. A kiedy się rozpali jasnym płomieniem, będzie palił się intensywnie i promieniował ciepłem przez długi czas.

I dlatego niełatwo jest zrozumieć kobiecie, że przeżycie mężczyzny ma określony początek i koniec. Dla niej akt miłosny,IMG 0001 mówiąc ściśle, nie jest czynnością z określonym początkiem i zakończeniem. Dla niej atmosfera miłości w jakimś sensie trwa zawsze. Myślami i sercem jest przy mężu, nawet kiedy pracuje, przygotowuje posiłki, sprząta, pierze czy robi zakupy. Nie potrafi oddzielić ciała od duszy. To, co przeżywa wewnątrz, wyraża na zewnątrz. Pragnienie miłości i zmysłowe pożądanie łączą się w jedno i przenikają całą jej istotę. Dlatego też zaspokojenie jej seksualnego pragnienia budzi w niej niezwykłe siły. Z łatwością daje sobie radę z drobnymi problemami codziennego życia. Spokój spełnienia nasyca ją promienna, zaraźliwą radością życia.

Mając właśnie na względzie tę radość życia, chcę mówić bardzo szczerze i rzeczowo o orgazmie i przeżyciach z nim związanych. Oczywiście, nie twierdzę, że szczęście małżeństwa zależy wyłącznie od tego przeżycia, jak często powtarza się w taniej, popularnej literaturze. Wiem również, że każda kobieta ma odmienny sposób doznawania przeżyć seksualnych. Są kobiety, które nigdy nie doświadczyły tego, co zamierzam opisać —albo przynajmniej nie doświadczyły w ten sposób — a które mimo to żyją w harmonii ze sobą W takich przypadkach żadna z nich nie powinna uważać siebie za upośledzoną pod względem seksualnym. Nie powinna też czynić wyrzutów swemu mężowi albo czuć się winna. Nie zamierzam pozbawiać ich wewnętrznego spokoju. Jednak może uda mi się niektórym małżeństwom ukazać nowe perspektywy wzajemnego poznania i jedności.

Orgazm nie jest warunkiem udanego małżeństwa. Może jednak być — często bywa —jego owocem. A jest to owoc wart zdobycia! Bóg chce dać ten owoc wszystkim parom — te, które go nie zaznały, ponieważ są w dosłownym znaczeniu zbyt leniwe, żeby pracować nad swoim małżeństwem, i nie chce im się dowiedzieć, w jaki sposób zostały stworzone, niech siebie same o to obwiniają. Pragnę powiedzieć to głośno i dobitnie zwłaszcza tym chrześcijanom, którzy uważają siebie za zbyt „pobożnych”, żeby studiować przyziemne sprawy. Chyba nie traktują poważnie słów wypowiadanych co niedziela w wyznaniu wiary: „Wierzę w Boga Ojca, Stworzyciela”, który stworzył ich takimi, jakimi są.


Brodzik a jezioro górskie

Jestem całkowicie pewna tego, że istnieje dwojaki sposób przeżywania przez kobietę przyjemności zmysłowych. Jeden sposób porównałabym do chlapania się dziecka w brodziku, co sprawia mu pewną przyjemność, choć nie urnie jeszcze pływać. Drugi przypomina nurkowanie i pływanie w głębokich czystych wodach jeziora górskiego.

okladka 0001Ten bardziej powierzchowny sposób polega na manipulowaniu łechtaczką. Łechtaczka leży w górnej części sromu, ponad ujściem cewki moczowej, gdzie spotykają się fałdy skóry, zwane wargami mniejszymi. Łechtaczka kształtem przypomina penis, ale jest znacznie mniejsza. Zwykle osiąga długość 2 do 3 cm i jest bardzo wrażliwa na dotyk, gdyż ma wiele zakończeń nerwowych i dlatego daje przyjemność podczas fazy wstępnej. Jednak można osiągnąć orgazm przez pobudzenie łechtaczki. Kobiety opisują to jako powierzchowny nerwowy skurcz wynikający z ostrej kulminacji, która nie daje pełnego zadowolenia. Jest to odczucie powierzchowne, zewnętrzne, nie ogarniające całego ciała. Kobieta może je osiągnąć sama (masturbacja) albo dzięki partnerowi, co się nazywa głęboką pieszczotą (deep petting). (…) Dojrzewająca zmysłowość kobieca polega na przeniesieniu doznań z okolicy łechtaczki na pochwę. Kobiety, które przeszły od jednego doświadczenia do następnego, oceniają to pierwsze jako dziecinne i niedojrzałe. „Po raz pierwszy poczułam się kobietą” — mówi każda nich po przeżyciu orgazmu pochwowego. Opisują go jako bardzo głębokie przeżycie, które ogarnia całe ciało i daje kobiecie poczucie głębokiego odprężenia i satysfakcji.

Masters i Johnson próbowali dowieść metodami naukowymi, że nie ma różnicy pomiędzy orgazmem łechtaczkowym i pochwowym, jeśli idzie o czysto fizjologiczne objawy. Swymi metodami nie potrafili jednak zmierzyć piękna i tajemnej głębi doznań uczuciowych. Tak jak nie można oddać piękna symfonii, opisując dźwięk, albo zmierzyć metodami naukowymi piękna wschodu słońca oglądanego ze szczytu górskiego, tak nie można zmierzyć głębi radości, poczucia bezpieczeństwa i jedności, jakich doznaje żona w całkowitym zjednoczeniu — ciała, umysłu i ducha — ze swym mężem.

W bardzo ciekawej pracy zamieszczonej w Modern Woman („Kobieta nowoczesna”) dr Leah Schaefer dochodzi do tego samego wniosku. Stwierdza ona, że u kobiet przez nią badanych fizjologiczne doznanie orgazmu było takie samo, niezależnie od źródła stymulacji, ale uczuciowe doznania satysfakcji czy rozczarowania były bardzo różne. Jedna z kobiet powiedziała jej: „Dla mnie orgazm, który nastąpił w wyniku penetracji pochwowej, zaspokaja o wiele bardziej... przenika mnie uczuciem całkowitego spełnienia... Zdaję sobie w pełni sprawę z tego, kiedy się orgazm zaczyna — uczucia tego nie można powstrzymać, trudno jednak je zlokalizować w określonym miejscu, gdyż wydaje się wibrować w całym ciele”1. (…) 

Uważam za bardzo pomocne to, co napisali lekarze J. i L. Bird w książce pt. The Freedom of Sexual Loye („Wolność miłości zmysłowej”). Używają słowa „totalny” dla określenia dojrzałego żeńskiego orgazmu. A oto ich opis: „Może słowo „totalny” najlepiej odda istotę żeńskiego orgazmu. Jest to orgazm, który zaczyna się głęboko w ciele kobiety — subiektywnie biorąc, przynajmniej w pochwie - i w miarę zwiększania się jego intensywności ogarnia całe ciało, aż po czubki palców. U szczytu całe ciało kobiety wydaje się roztapiać i doświadcza ona wtedy nieopisanego uczucia spełnienia i transcendencji. Odczuwa zatarcie granic swego ja, kiedy jej cała istota stapia się z mężem. Jest to przeżycie o takiej głębi i takim znaczeniu, że nie istnieje żadne porównanie, które mogłoby to oddać; jest to doświadczenie, które przenika i wpływa na każdy aspekt jej stosunków z mężem; w porównaniu z tym przeżyciem męski orgazm wydaje się czymś bardzo niedoskonałym” 2.


Mięsień Kegla

Kiedy szukałam sposobu, jak pomóc kobietom, które bardzo cierpiały nad tym, że nigdy nie doświadczyły takiego orgazmu, spotkałam dra Arnolda Kegla z Los Angeles, profesora ginekologii klinicznej na University of Southern California School of Medicine. Na krótko przed swoją śmiercią poprosił mnie i męża, byśmy przekazali słuchaczom naszego Seminarium Życia Rodzinnego jego odkrycie, które może przydać się wielu osobom.

Odkrycia tego dokonał w dziwny sposób. Jako chirurg często leczył kobiety, które cierpiały na nietrzymanie moczu z powodu złego stanu mięśni krocza, i opracował ćwiczenie mające wzmocnić te mięśnie. Pacjentki, które przychodziły do niego na kontrolę po leczeniu, wielokrotnie mówiły mu o nieoczekiwanym skutku tej terapii: po raz pierwszy doznały całkowitego orgazmu. Odkrycie to sprawiło, że dr Kegel resztę życia poświęcił badaniu mięśnia łonowo-guzicznego, który w literaturze medycznej często nosi nazwę mięśnia Kegla.

Wiele jest kobiet, które są szczęśliwe w małżeństwie, które powiedziały „tak” swojej kobiecości, posiadły tajemnicę samoakceptacji i cieszą się prawdziwą miłością mężów, a które mimo to nie doznały tego, co Joseph i Lois Birdowie opisali jako „totalny” orgazm.

Gdyby kobiety takie zostały poddane dokładnemu badaniu, lekarz zapewne Powiedziałby im, że obręcz mięśniowa, która podpiera ich pęcherz, pochwę i odbytnicę, jest zbyt słaba i wiotka. Dr Kegel odkrył, że największym źródłem doznań seksualnych jest górny brzeg tej obręczy. Wiele kobiet nie doznaje pełnej seksualnej satysfakcji, ponieważ górna część tego mięśnia nie jest dostatecznie rozwinięta. A właśnie tam znajdują się zakończenia nerwowe powodujące skurcz brzegu mięśnia podczas orgazmu.

Wyobraźcie sobie przekrój pochwy jako tarczę zegara, gdzie cyfra 12 wskazuje kość łonową, a cyfra 6 - kość ogonową. Miejsca najmocniejszych doznań seksualnych znajdują się po prawej i po lewej stronie, nieco poniżej środka, tam, gdzie na tarczy zegara znajdowały się cyfry 4 i 8.

Jest bezspornym faktem, że wiele kobiet — dr Kegel oceniał ich liczbę na dwie trzecie — doświadcza w bardzo niewielkim stopniu doznań pochwowych podczas stosunku, ponieważ mięsień łonowo-guziczny nie jest w pełni wykształcony.


Bardzo proste ćwiczenie

Dr Paul Popenoe, założyciel Amerykańskiego Instytutu Relacji Rodzinnych w Los Angeles, bliski współpracownik dra Kegla, proponuje bardzo proste ćwiczenie, żeby wzmocnić ten ważny mięsień. Podaje on, że na ponad tysiąc kobiet niedoznających satysfakcji seksualnej, które zwróciły się o pomoc lekarską, 65 procent odczuło poprawę, po prostu wykonując to ćwiczenie. Wśród pozostałych 35 procent były przypadki głębokich zaburzeń w sferze uczuciowej, jak również przypadki poważnych chorób fizycznych3.

Dr Popenoe daje następujące rady:

„Mięsień Kegla można wzmocnić « podciągając » go — jakby z wielkim wysiłkiem powstrzymywać strumień moczu. Kobieta, która nie ma zadowalających przeżyć pochwowych albo nie jest w stanie doznawać orgazmu, powinna ćwiczyć regularnie, trzymając przy tym lekko rozchylone nogi. Może to robić przez kilka minut wielokrotnie w ciągu dnia, nawet kiedy zajęta jest pracą domową. Albo może liczyć skurcze i zaplanować je, powiedzmy, na 300 dziennie, dzieląc na jednorazowe serie po 50. Wzmacniany w ten sposób mięsień zwykle zwęża i wydłuża pochwę, w wyniku tego ćwiczenia macica również zwęża się i wydłuża, a narządy miednicy zostają podciągnięte do właściwej pozycji. Jeśli kobieta cierpi na bóle krzyża, które ustępują, kiedy się kładzie, albo ma tendencję do popuszczania moczu, kiedy podejmuje wysiłek fizyczny, kicha albo się śmieje, należy podejrzewać, że mięsień Kegla ma osłabiony i omówione ćwiczenie często przynosi poprawę”4.

Dr Kegel proponuje, by każde oddanie moczu stało się okazją do wykonania ćwiczenia. Podczas tej czynności kobieta powinna powstrzymać mocz i znowu go oddać, i czynność tę powtórzyć wielokrotnie. (…)

„Rzadko się zdana — mówi dr Popenoe — by kobieta nie mogła znacznie podnieść swej sprawności seksualnej poprzez zrozumienie mechanizmów fizjologicznych i naukę techniki współżycia płciowego. Informujemy o tym każdą kobietę, która zgłasza się do nas po poradę. Uważamy, iż jest to klucz do dobrego przystosowania”5. (…)

Pewna pani, sama pracująca w poradni małżeńskiej, również nauczyła się tego ćwiczenia. W miesiąc później z radością zwierzyła się, że po raz pierwszy od czterdziestu lat doświadczyła pełnego orgazmu. Ów przykład świadczy również o tym, iż nie ma podstaw przypuszczać że przeżywanie doznań seksualnych kończy się wraz z przekwitaniem. Jest sporo małżeństw, w których partnerzy liczą sobie po sześćdziesiąt łat i więcej i które ze swych stosunków seksualnych czerpią dużo radości i satysfakcji.

Marginesowo pragnę zauważyć, że wiele objawów świadczy o tym, iż istnieje związek pomiędzy stanem mięśnia Kegla a fizycznym i duchowym samopoczuciem każdej kobiety. W Anglii stwierdzono, że tak zwane opuszczenie lub wypadnięcie macicy występuje częściej u kobiet cierpiących na depresję. Stan mięśnia Kegla i mięśni dna miednicy odzwierciedlają stosunek kobiet do życia. (Czasem te mięśnie bywają tak bardzo uszkodzone podczas urazowego porodu, że dno miednicy dosłownie wypada. Wspomniane ćwiczenie oczywiście nie zaszkodzi takiej kobiecie, ale dobry chirurg-ginekolog może skorygować te nieprawidłowości nawet wiele lat później.)

Dr J. P. Greenhill, profesor ginekologii w chicagowskiej Cook County School of Medicine i wydawca „Yearbook of Obstetrics and Gynecotogy” („Rocznik Położnictwa i Ginekologii”), mówi: „Ze wszystkich relacji dotyczących zastosowania metody Kegla wynika, iż żadna z kobiet nie poniosła uszczerbku na zdrowiu. A zdumiewająco duża liczba pacjentek uzyskała dobre wyniki zarówno pod względem seksualnym, jak i medycznym”6.


Spokój wypływający z głębokiej jedności

Teraz muszę powiedzieć parę słów o mężu, inaczej można by odnieść wrażenie, że tylko kobieta ponosi odpowiedzialność za pomyślny przebieg aktu seksualnego. Byłoby to równie mylne jak twierdzenie, że tylko mężczyzna ponosi odpowiedzialność za zaspokojenie seksualne swej żony, a jeśli mu się to nie udaje, nie jest prawdziwym mężczyzną.

Oczywiście, współdziałanie obojga jest konieczne. Oboje ponoszą odpowiedzialność za to, co przeżywają podczas aktu miłosnego. Jeśli jej przeżycie przypomina żarzący się spokojnie węgiel, a jego doznania można przyrównać do szybko płonących suchych liści, to jego obowiązkiem jest przeciągać sam akt jak najdłużej. Badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych wykazały, że przeciętna kobieta osiąga orgazm dopiero po pięciu minutach stosunku, a mniej więcej 12 procent potrzebuje co najmniej dziesięciu minut. Przeciętny mężczyzna natomiast osiąga orgazm w niecałe dwie minuty, a duża liczba mężczyzn kończy akt w niecałą minutę. (…)

Czy istnieje sposób, by mężczyzna potrafił kontrolować czas wystąpienia swego orgazmu? Gdyby to umiał, wyzwoliłby się od wielu napięć i obaw.

Po pierwsze, udzieliłabym każdemu mężowi takiej samej rady, jak jego żonie. Powinien uprawiać identyczne ćwiczenie mięśniowe. Nikomu nie może ono zaszkodzić. (Przy okazji pragnę wspomnieć, że pediatrzy zalecają je dzieciom moczącym się w nocy. Im wcześniej zaczną, tym lepsze są rezultaty.) Dojrzały mężczyzna, który ma wyrobiony mięsień łonowo-guziczny, napinając go, będzie wstanie opóźnić wytrysk. Przedwczesny wytrysk jest jedną z przyczyn, które uniemożliwiają żonie osiągnięcie pełnej satysfakcji.

Druga pożyteczna metoda polega na tym, by mężczyzna pozostał bez ruchu po penetracji tak długo, dopóki nie opadnie pierwsza faza podniecenia. Takie pozostawanie w głębokiej jedności z żoną daje mężowi uczucie wielkiego spokoju. Powinien w pełni cieszyć się tą chwilą a kochająca żona powinna mu z radością ten spokój ofiarować.

Potem należy zacząć łagodne powolne ruchy i wtedy żona powinna być równie aktywna. Mając wyrobiony mięsień Kegla, może obejmować członek męża swoją pochwą jakby go chciała przytulić. Dobrze jest wiedzieć, że to nie ruchy w przód i w tył dają kobiecie najwięcej, ale łagodny nacisk na boki ścianek pochwy, gdzie znajduje się cyfra 4 i 8 na tarczy zegara, jak to zostało wcześniej opisane.

Ronald Deutsch tak mówi: „Wiele małżeństw sądzi, że najlepszą techniką podczas aktu będzie energiczny ruch; może myślą tak dlatego, że jest to działanie instynktowne, kiedy zbliża się orgazm. Jednak to tarcie boczne wzbogaca doznania kobiety i podnieca mężczyznę”7.

Spokojna łagodność pomaga obojgu partnerom. W ten sposób nie tylko kobieta znajduje głębsze spełnienie. Również dla męża otwiera się nowa dziedzina przeżyć. Z każdą chwilą kiedy jest w stanie przedłużyć akt płciowy, nabiera coraz większej wiary w siebie. Jeśli nauczył się pozostawać „wewnątrz” żony, czuje się chroniony jak dziecko, które spoczywa w ramionach matki. Tak fizycznie przeżywany macierzyński uścisk żony pomaga mu odprężyć się w najtajniejszych zakamarkach swego ja i może dodać mu sił, gdy dotykają go trudności zawodowe, zwłaszcza że często więcej się od niego wymaga, niż może z siebie dać. Z drugiej strony, kobieta, która przejawia tendencję do zatracania się w swych subiektywnych uczuciach, w tym panowaniu mężczyzny nad sobą samym, w tym troskliwym czekaniu na nią doświadczy jakby ojcowskiej opieki, której może zawierzyć bez reszty. W ten sposób może mu się całkowicie oddać, gdyż wie, że mąż poprowadzi ją bezpiecznie przez zamęt uczuć.

Im większa szansa na to, by żona osiągnęła całkowite spełnienie, tym mniejsza obawa męża, że był zbyt szybki lub postępował niezadowalająco. Jakże prawdziwe jest w tym przypadku powiedzenie: „Największym sukcesem jest sukces!”. To dzięki żonie mąż zdobywa wiarę w swoją zdolność kochania, to ona dopomaga mu kochać siebie jako mężczyznę, tak jak on z kolei pomaga jej kochać siebie jako kobietę.


Ingrid Trobisch, Być kobietą, s. 30-44, Wydawnictwo Vacatio


1Modern Women, Her Psychology and Sexuality, Springfield, III, Schaefer, Thomas Publisher, 1969, s.170-171

2Joseph W. Bird and Lois F. Bird, The Freedom of Sexual Love, New York, Doubleday Company, 1967, s. 137—438.

3Ronald M. Deutsch, 77w Key to Feminine Response in Marriage, New York, Ballantine Books, 968, s. 14.

4Paul Popenoe, Mantal Counselling with Special Reference to Fnigidity, American Institute of Family Reiations Publication No. 502, Los Angeles, California.

5Ronald M. Deutsch, dz. cyt., s. 15.

6Tamże, s. 15-16.

7Tamże, s. 176.

Partnerzy


logo 1  rcs zbliżenia katolik  pliszka

ikona

© Copyright 2024 - www.viaveritas.pl